Odnoszę wrażenie że większość ma dziś ostatni dzień życia, zagracie jutro i po jutrze, świat się nie przewróci.
Dziwnie że chłopcy potrafią historyzować z powodu nie zagrania w dzień premiery.
Czy to jest jakiś wyjątkowy obrzęd zagrania 10 a nie 11, 12 itd?