22-03-2016, 08:22
Dzięki. A jednak ktoś czyta - znów się rozpisałem.
Sam na początku popełniałem takie błędy, zresztą wielu ma z tym problem - powstał nawet mod "skłaniający" magistrów do pracy w fabryce. A wystarczy po prostu ostrożne planowanie szkół
Standardowa stagnacja wygląda tak:
a) wysokie bezrobocie ==>> brak migracji
b) brak (robotniczych) rąk do pracy ==>> brak rozwoju stref przemysłowych/rolniczych itp
A jak dojdą do tego korki to handel nie ma czym handlować i problemy narastają.
W przypadku wysokiego bezrobocia ale generowanego przez magistrów (przy braku robotników) mamy dwie te sytuacje jednocześnie. Wtedy mamy stagnację - trzeba "zdjąć" magistrów z rynku (zapewnić im miejsca pracy lub - bardziej drastyczna forma: zatruć wodę= czyli że tak powiem... zmniejszyć populację miasta (cóż za eufemizm;-)) i jednocześnie zamknąć część szkół - do miasta przyjadą świeże rzesze robotników, bez szans na edukację ochoczo pognają na farmy i do magazynów.
W każdej sytuacji należy sprawdzić stan i ilość szkół - po zapewnieniu pracy kołnierzykom i budowie nowych osiedli do miasta mogą się wprowadzić... znowu wykształciuchy (przyjadą i pójdą do szkoły - i znów zamiast robotników dojdzie magistrów: więc jak powtarzam - trzeba sprawdzić ile ma się szkół i czy aby wszyscy chętni nie mają doń dostępu (poza Njujorkiem czy innym biurowym miastem nie powinni)
Aha: jak ktoś buduje robotnicze miasto to jest chyba przepis dla dzielnic o "olaniu szkół i edukacji" (jakoś inaczej się to zwie ale o to chodzi). Podejrzewam że kombo kilku przepisów (proprzemysłowych i antyedukacyjnych) sprawi że fabryk będziecie mieli po horyzont.
Sam na początku popełniałem takie błędy, zresztą wielu ma z tym problem - powstał nawet mod "skłaniający" magistrów do pracy w fabryce. A wystarczy po prostu ostrożne planowanie szkół
Standardowa stagnacja wygląda tak:
a) wysokie bezrobocie ==>> brak migracji
b) brak (robotniczych) rąk do pracy ==>> brak rozwoju stref przemysłowych/rolniczych itp
A jak dojdą do tego korki to handel nie ma czym handlować i problemy narastają.
W przypadku wysokiego bezrobocia ale generowanego przez magistrów (przy braku robotników) mamy dwie te sytuacje jednocześnie. Wtedy mamy stagnację - trzeba "zdjąć" magistrów z rynku (zapewnić im miejsca pracy lub - bardziej drastyczna forma: zatruć wodę= czyli że tak powiem... zmniejszyć populację miasta (cóż za eufemizm;-)) i jednocześnie zamknąć część szkół - do miasta przyjadą świeże rzesze robotników, bez szans na edukację ochoczo pognają na farmy i do magazynów.
W każdej sytuacji należy sprawdzić stan i ilość szkół - po zapewnieniu pracy kołnierzykom i budowie nowych osiedli do miasta mogą się wprowadzić... znowu wykształciuchy (przyjadą i pójdą do szkoły - i znów zamiast robotników dojdzie magistrów: więc jak powtarzam - trzeba sprawdzić ile ma się szkół i czy aby wszyscy chętni nie mają doń dostępu (poza Njujorkiem czy innym biurowym miastem nie powinni)
Aha: jak ktoś buduje robotnicze miasto to jest chyba przepis dla dzielnic o "olaniu szkół i edukacji" (jakoś inaczej się to zwie ale o to chodzi). Podejrzewam że kombo kilku przepisów (proprzemysłowych i antyedukacyjnych) sprawi że fabryk będziecie mieli po horyzont.